piątek, 16 grudnia 2016

Kiedyś tam

Myślałaś kiedy jak chcesz umrzeć? Pewnie wiele razy. Któregoś pięknego dnia, kiedy wkoncu twój organizm nie wyr trzyma już tego że traktujesz go jak ostatnie ścierwo - katując go brakiem snu, litrami kawy, paczkami papierosów...  Tak, właśnie wtedy poprostu siedząc sama w pokoju, jak zawsze patrząc sie w sufit, bez emocji, bez myśli, bez świadomości o świecie - ale ze świadomością że chyba już się zbliża -  zrobi Ci się słabo, upadniesz na łóżko, zamkniesz oczy...  Wtedy zobaczysz te twarze, wszystkie twarze pierdolonych ludzi którzy sprawili że nie chciałaś, nie chciałaś przestać się krzywdzic, przesmiewcze uwagi czy obojętność? Co było gorsze? A z resztą nieważne, poprostu właśnie wtedy, gdy zobaczysz te wszystkie mordy, przypomnisz sobie ten fakt co mówili o tobie nawet twoi bliscy. To będzie ten właściwy moment, długo wyczekiwany. Zalana wszystkim, głodna wszystkiego sobie cicho umrzesz.

poniedziałek, 21 listopada 2016

Boli?

Wiesz, ktoś mi kiedyś powiedział że kiedy uderzysz piszczelą o metalową rurę - to zaboli. Jak zrobisz to kolejny raz, zaboli znowu. Po 10 razach też będzie bolało. Ale jak zrobisz to po raz 100 - to już nic nie poczujesz, bo umrze nerw. Porównał to do uczuć, wkoncu stajemy się na nie odporni, jak maszyny... Nie rozumiałam tego. Ale teraz już rozumiem. Faktycznie, będziemy cierpieć za każdym razem gdy doświadczymy odrzucenia, za każdym razem kiedy nie ma kogoś tam, gdzie być powinien, gdy ktoś nas nie widzi, będąc dla nas całym światem. Ale wkoncu dojdzie do nas ze tak będzie zawsze, i będziemy biec na oślep uderzając się co chwila. Wkoncu umrą te nerwy. I zrobi się błogo, ciepło  i dobrze. Nic a nic Cie juz ani nie uszczęśliwi ani nie zrani. Jak będziesz nazywac to Ty? Edenem? Beztroską? Uczuciową wygodą? Ale wtedy zaczniesz być dziwny, ludzie zaczną widzieć w tobie potwora...

A co tam

I co? Dalej będziesz się pocieszała, wmawiając sobie że kogoś interesuje fakt że coś rozpieprza Cie od środka i zabiera chęci na oddech? Po raz kolejny masz zamiar siedzieć w pustym pokoju, na łóżku, w kącie - i układać sobie jakies durne historyjki o tym, że on interesuje się Tobą, jest przy Tobie i jest dla Ciebie?
Jeśli tak, to daj sobie z tym spokój. Zapytasz pewnie dlaczego..  A więc dlatego że on sam wie tylko o twoim istnieniu, nie przywiazuje wagi do tego że gdzieś tam sobie cicho zdychasz przez to że jest dla Ciebie zimny.  Nikogo nie interesuje to, że coś Cie boli. Spójrz prawdzie w oczy - wszystkich pierdoli to co się u Ciebie dzieje i twoje problemy. Powiem więcej, jakaś niezbyt wielka część będzie się cieszyć z tego że je masz. Dlatego nie mów nikomu, nie pokazuj tego - tylko noś ten szablon grymasu na ustach, którzy wszyscy odbierają jako obiaw twojego zadowolenia. Nie musisz odpowiadać, bo nikt nie zapyta. A on? On kiedy się z Tobą spotka, znowu będzie idealny - wiesz o tym, ale nie daj się tym razem. Bo wiesz z później znów będzie bolało, dużo bardziej niż wyjście z jego ramion kiedy Cie obejmie. Ty zawsze byłaś dla niego, on dla Ciebie tylko kiedy chciał, teraz Ty nie chciej. Tak będzie poprostu łatwiej.